Pamiętam jak siedzieliśmy z naszym wiernym i oddanym przyjacielem Luckiem przy kompie i oglądaliśmy zdjęcia o tematyce gibraltarskiej zamieszczone w sieci.
- Kamil, musicie mi coś obiecać!-powiedział Lucek.
-Co?
wybrzeże Afryki widziane z The Rock |
Na Gibraltar wjechaliśmy po po czterech dniach podróży, późną nocą. W radiu grała jakaś ciężka psychodeliczna muzyka, która miażdżyła mi czaszkę, klimatyzacja chodziła na full i bynajmniej nie grzanie, chacha, a naszym oczom ukazała się słynna gibraltarska The Rock. W ciemności nocy góra jawiła mi się jak monstrum z najgorszego koszmaru.Wiedziałam już wtedy , że tu nie chce zostać. Jednak o opuszczeniu Gibraltaru i dalszych poszukiwaniach zadecydował fakt ,iż zbyt wąskie są tam uliczki dla naszego jedynego i prawdziwego domu czyli samochodu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz