sobota, 10 sierpnia 2013

Zamek z bajki czyli Wrocławski Dworzec Kolejowy. Część szesnasta "Mały Leo w podróży".


Mama mówi o mojej Babci, że jest podróżniczką bo Babcia Basia jest cały czas w drodze.  Jej wyprawy są albo krótkie i bliskie, albo długie i dalekie. Krótkie, są wtedy, kiedy jedzie pociągiem  do pracy, a długie i dalekie kiedy leci samolotem gdzieś tam, wysoko wponad chmurami do innych, odległych  miejsc na naszej planecie, ale nie na słońce, bo tam to by było jej za gorąco.  Tak sobie myślę, że to właśnie po Babci, też jestem prawdziwym podróżnikiem. Podróżuję prawie codziennie po wielkim mieście, wózeczkiem, autobusem, samochodem Taty albo tramwajem.

Zawsze, kiedy rodzice wsadzają  mnie do fotelika, ale nie biorą całego wózeczka, to wiem, że zaczyna się kolejna podróż. Tato wychodzi pierwszy bo musi przyjechać po mnie i Mamę samochodem, który stoi na platnym parkingu, gdyż nie może stać obok naszego domu,  bo gdyby stal to już po pierwszej nocy byłby bez kół, lusterek i różnych innych części.  Tam mysle, że pewnie ktoś by sobie je pożyczył od Taty, bo byłyby mu bardzo potrzebne, a skoro w nocy wszyscy śpią, to nie chciałby nas budzić, aby zapytać czy może je pożyczyć.

Kiedy byłem całkiem mały, to od razu zasypiałem w samochodzie, bo tak przyjemnie szumiał i kołysał. Teraz juz mi sie to nie udaje, a poza tym jestem ciekawy co się dzieje za oknami samochodu kiedy jedziemy i tu jest problem. Z mojego małego fotelika widać tylko oparcie dużego fotela samochodowego i bardzo mnie to denerwuję. Zaczynam wtedy piszczeć a jak to nie pomaga to "drę się na całe gardło". Wtedy Tato zaczyna mówić do Mamy całkiem inaczej niż zazwyczaj i każe jej coś ze mną zrobić, bo podobno straszne go rozpraszam. Nie rozumiem Taty wcale,  przecież i tak głośniej ode mnie  w samochodzie gra muzyka.

Mama powiedziała, że w daleką podróż to możemy jechać tylko w nocy bo w dzień obaj z tatą  w jednym samochodzie jesteśmy nie do zniesienia.

Jeszcze nigdy nie jechałem pociągiem, ale bardzo lubię chodzić z Mamą na spacer na Dworzec Kolejowy, czyli tam, gdzie odjeżdżają i przyjeżdżają pociągi. Dworzec w wielkim mieście jest naprawdę piękny. Ma wysokie wieże z koronami i wygląda zupełnie, jak zamek jakiegoś króla z bajki. Podobno  Mama zakochała się w tym dworcu od pierwszego wejrzenia czyli tak samo, jak  w Tacie, ale Tato nie wygląda jak król z bajki, bo nie nosi korony ani nie ma długiej i siwej brody.

Nie leciałem też samolotem, a bardzo bym chciał, ponieważ jestem ciekawy jak smakują chmury.  Mama mówi , że ma ciarki na plecach jak sobie pomyśli o takiej wyprawie ze mną. Nie rozumiem jej wcale. Przecież ja się takiej podróży ani trochę nie boję.









2 komentarze:

  1. Opowieści Małego Leo - superpomysł!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo Ci dziękuję Anno. Buziaki ode mnie i Leonarda :*

    OdpowiedzUsuń