piątek, 2 sierpnia 2013

Krasnoludki we Wrocławiu. Część jedenasta "Mały Leo wśród liliputów"

 W wielkim mieście mieszka bardzo dużo Ludzi. Każdy człowiek wygląda podobnie ale jednak wszyscy są od siebie różni. Ludzie mają głowy a na nich rosną im włosy, jednym długie, innym krótkie i w wielu kolorach. Ja na przykład mam białe, mój Tato ma żółte a Mama czarne ale takie nie czarne z brudu tylko z farbki , którą sobie czasem nakłada na głowę i potem bardzo od niej cuchnie, ale tylko dopóki tej farbki nie zmyje wodą pod prysznicem.

 Tak więc Ludzie mają głowy a na nich włosy, nosy , usta i oczy. Oczy podobno są bardzo ważne. Ciocia Ania czyli mama mojego kolegi Kubusia z którym znamy się tylko ze skypa mówi, że oczy są "zwierciadłem naszej duszy". Nie bardzo rozumiem o co chodzi z tą duszą i zwierciadłem ale podobno widać po oczach czy jesteśmy dobrzy czy źli. Czasem jak mama pyta Tatę ile piwek wypił w barze z kolegami i on mówi jej, że tylko jedno to ona na to mówi do niego tak: "Kłamiesz Kamciu. Spójrz mi prosto w oczy!" Bo chyba w oczach widać ile tych piwek wypił naprawdę.

 Każdy człowiek ma też plecy, brzuch, dwie ręce i dwie nogi na których chodzi wyprostowany a nie tak jak piesek lub kotek na nogach i na rękach w tym samym czasie, schylony głową w dół. Jedni ludzie są mali, inni są tacy sobie, a jeszcze inni są wysocy. Ja jestem mały, tak jak wszystkie dzieci. Mama, Bunia Basia, moje Ciocie i inne Panie są takie sobie, a Tato i Panowie są wysocy, jedni bardziej inni mniej. Ja to chciałbym być taki, jak wujek Ludwik, wysoki aż do nieba.
Dzieciaki czyli takie maluchy jak ja , tylko trochę większe- w kasku uśmiecha się Sebastian

 Ludzie w wielkim mieście mówią różnymi językami i nie wszystkich rozumiem, ale mnie też mało kto rozumie a przecież mówię po polsku.
Dzisiaj chciałem Wam jednak opowiedzieć o najmniejszych mieszkańcach wielkiego miasta i wcale nie mam tu na myśli szczurów, które można spotkać podczas prawie każdego spaceru, gdyż biegają po chodnikach w centrum miasta.

 W wielkim mieście mieszkają  KRASNOLUDKI.

  Krasnoludki to takie ludki, co są bardzo maleńkie, nawet mniejsze niż ja, a przecież jestem jeszcze kurdupelkiem. Bardzo łatwo je rozpoznać bo na głowach noszą takie śmieszne  szpiczaste czapki, mają długie brody, wąsy pod noskami oraz takie brwi nad oczami, które wyglądają jak nie wykoszona trawka w parku albo na wsi, na łące. Poza tym krasnoludki są zaczarowane.
Mama mówiła, że gdyby były normalne tak jak my, to ludzie w dzień by je rozdeptali w pośpiechu albo rozjechali samochodami, dlatego dobra wróżka rzuciła na nie czar. W dzień krasnoludki są zamienione  w kamień i stoją nieruchomo jak pomniki lub rzeźby w różnych częściach wielkiego miasta. Natomiast kiedy wszyscy idą spać to krasnoludki ożywają. Sprzątają wielkie miasto, karmią zwierzątka w parkach, bawią się a nawet pomagają piekarzom piec chlebek i świeże bułeczki, które Tato kupuje rano w piekarni pod naszym domem.

 Bardzo chciałbym pobawić się z krasnoludkami a najlepiej mieć takiego jednego już na zawsze tylko dla siebie. Nawet próbowaliśmy razem z Tatą zabrać  Krasnala Motocyklistę do domu, ale nie dało się go wyrwać z  chodnika pod wielkim kościołem, gdzie zaklęcie wróżki  przymurowało  go chyba już na stałe.










Czyżby domek krasnoludków?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz