Do Zakopanego jechaliśmy samochodem Taty cały dzień. Taka długa podróż wcale mi się nie podobała, więc trochę powrzeszczałem. Kuba zatykał uszy, Wujek Daniel pogłaśniał radio, Mama się wściekała i kazała radio wyłączać a Tato zdenerwowany mówił, że nie może się skupić na drodze przez ten harmider. Tylko Ciocia Kasia była spokojna i głaskała mnie po rączce kiedy płakałem a wtedy zasypiałem i była chwila spokoju ale nie na długo bo tylko do następnego mojego przebudzenia.
Późnym wieczorem, kiedy już zaczęło robić się ciemno, dojechaliśmy do "Willi Anka" w Kościelisku. Przywitały nas bardzo miłe Gospodynie, Pani Marysia i Pani Kasia a potem zaprowadziły do przytulnego pokoju, który na kilka dni stał się naszym mini domkiem. Tato od razu rozstawił moje łóżeczko i dalej to już nic nie pamiętam z tego dnia, bo zasnąłem z wielkiego zmęczenia tą podróżą i emocji.
http://www.willaanka.pl/ |
Następnego dnia po śniadaniu wybraliśmy się do Doliny Kościeliska. Można tam jechać takim wozem do którego przywiązany jest koń albo iść pieszo czyli na nóżkach. Dorośli zdecydowali się iść pieszo. Kuba nie miał nic do powiedzenia i nikt go nie zapytał w tej sprawie o zdanie a mi to było obojętne bo i tak siedziałem w nosidełku u Mamy. Przez całą drogę w podziwianiu pięknych i wysokich aż do nieba gór, przeszkadzały nam te bryczki czyli wozy z końmi bo trzeba było co chwilę schodzić z drogi a Kuba za każdym razem zatykał nos i mówił, że znowu jedzie smrodliwy koń.
Kiedy mijaliśmy taką tablicę z różnymi informacjami , moja Mama powiedziała do Kuby że musi uważać bo w Dolinie można spotkać prawdziwego niedźwiedzia. Kuba zrobił wielkie oczy i powiedział "oooooooo" ze zdziwienia. Po kilku minutach kiedy mijaliśmy łąkę pod górskim lasem a na niej pasące się czerwone krowy, Kubuś zaczął krzyczeć, że zobaczył niedźwiedzia skubiącego trawę. Oczywiście wszyscy się roześmiali bo Kuba nie zobaczył niedźwiedzia tylko krowę.
Góry są zaczarowane i piękne jak z bajek, które opowiada mi Mama. Wiem na pewno że, jak już będę większy to obaj z Kubą i moim Tatą będziemy zdobywać najwyższe szczyty w Tatrach i bez lęku będę patrzył w oczy spotkanym na szlaku prawdziwym niedźwiedziom.
Szczesciarz z Waszego Leosia!
OdpowiedzUsuńSerdecznsci
Judith
No, ale czemu tylko Tatr, jakby to mało gór do zdobycia było na Dolnym Śląsku? No i poza tym, czemu przyszły Nieustraszony Pogromca Groźnych Niedźwiedzi nie ma żadnej foty z zakopiańskim miśkiem? No chyba się nie rozpłakał ze strachu na widok futrzaka?
OdpowiedzUsuńAŻ TRUDNO UWIERZYĆ, ALE NIE SPOTKALIŚMY ANI JEDNEGO MIŚKA ZAKOPIAŃSKIEGO...SERIO... PSÓW PODHALAŃSKICH TEŻ NIE BYŁO... TYLKO ZWIERZAKI Z BAJKI "MADAGASKAR"... WIEC BEZ KOMENTARZA ..POZDRAWIAMY
OdpowiedzUsuń