wtorek, 4 października 2011

Obolałe siodło czyli rowery, Palamos i N.O.H.A


Trzeci październik był dniem pod znakiem roweru.


Jesienią słońce w Hiszpanii budzi się późnym rankiem i intensywnie zaczyna przypiekać dopiero około godziny jedenastej. Więc jesli nie musimy, to nie wstajemy przed dziewiątą.


Rower? Czasami tylko rano po zakupy do piekarni lub popołudniu w drodzę na plaże.
Dziś na rowerze przejeździliśmy caly dzień..........i strasznie boli mnie siodło!


Pojechliśmy rano do Palamos.
Palamos, to nieduże miasto portowe oddalone od Platja o mniej-więcej osiem kilometrów.
Tak wiem, to tylko osiem kilometrów , jednak uwzględnić trzeba fakt , że mieszkamy w Pirenejach
i wszędzie jest pod górkę :(


Palamos + port + upał równa  się plaża! A ja durna nie wzięłam bikini........ale co tam!



W uszach zagrała mi N.O.H.A. i ich album "Dive in Your Life". Odszukaj swoja drogę,
nie bój się i zanurkuj w swoim życiu!


Elementy muzyki tanecznej, mieszają się tu z jazzem, funkiem i muzyką etniczną.
 Wszystko razem brzmi spójnie i
niesamowicie chwytliwie.









Przypomniało nam się ubiegłoroczne lato i zatęskniliśmy  za Bartkiem , Jerzym i Konem.


Kamil się kąpał a ja.............................. w wodzie tańczyłam.



Do domu wróciliśmy późnym wieczorem,

4 komentarze:

  1. jestem absolutnym, bezdyskusyjnym entuzjastą instytucji roweru... bo "rower to świat" :))...
    pozdrawiać :))...

    OdpowiedzUsuń
  2. i przyjemnie jest mieć czasem obolałe siodło.......pozdrawiać:]

    OdpowiedzUsuń
  3. Muzyka bardzo mnie chwyciła, a Wam zazdroszczę tego brzegu morza, po którym mogliście sobie pojechać na wycieczkę...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia. Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń