piątek, 12 sierpnia 2016

Leo znad Bugu. Agro Farm czyli kraina z chłopiecych marzeń

Chyba nikt z Was nie ma wątpliwości, że ulubione zabawki wszystkich małych chłopców, niezależnie od narodowości, kultury i koloru skóry,  to traktory, koparki, kombajny i inne pojazdy rolnicze oraz drogowe, nie wspominając już super, sportowych fur😀😁.
 Jakiś czas temu mama opowiadała mi o Raju, do którego wszyscy idziemy po śmierci i mówiła, że ten Raj, wygląda dla każdego inaczej, w zależności od tego, o czym najbardziej marzyliśmy za życia.
Wczoraj spędziłem właśnie dzień w Raju.Ten raj nazywa się Agro Farm i znajduje się przy samej granicy Polski z Białorusią.
 Pan Maciej, którego moja mama nazywa "kukurydzianym królem", zbudował farmę, kiedy był jeszcze młodym chłopakiem, a jej wyobrażenie  oparł na katalogach, które dostawał od cioci, która mieszkała w dalekim Hongkongu.
 Powiedziałem mamie, że też chciałbym żeby tato zbudował taką farmę i kupił te wszystkie mega wypasione maszyny, ale mama  tylko westchnęła i szybko sprowadziła mnie do tz. parteru, mówiąc że nie mamy zaplecza finansowego na realizację moich marzeń rolniczych.

Wieczorem, z tego wszystkiego nie mogłem długo zasnąć, aż w końcu wpadłem na genialny  pomysł.  Na łóżko ze Swarzędza, niech mama zbiera sobie sama, a ja będę zbierał swoją kasę, do mojej świnki skarbonki, na realizację własnych marzeń i też będę w przyszłości kukurydzianym królem.









piątek, 5 sierpnia 2016

Leo znad Bugu. Pałac Cieleśnica, hamaki i kombajny, czyli żniwa w pełni.




Dzisiejszy dzień był mało wiejski.
Mama mówi, że gdyby była znowu małą dziewczynką to nazwałaby  go dniem dworskim.
Z rana nic nie wskazywało na to, że pierwszy piątek sierpnia, będzie należał do jednych z najprzyjemniejszych tego lata.
 Wczoraj tato obiecał mi przejażdżki na kombajnach i wielkich  traktorach a dziś rano mama wymusiła na tacie podróż do tz. "nibylandii", czyli tato prowadzi samochód, a mama mówi mu czy ma skręcić w prawo czy w lewo na kolejnej krzyżówce.
Nie wiem, jak długo jechaliśmy, bo przysnąłem, ale wiem jedno: dojechaliśmy do "leniuchowego królestwa".
Pałac.  Staw.  Warzywniak.  Pasieka.
Park, a w nim hamaki i huśtawki zawieszone pomiędzy starymi, wysokimi, jak miejskie wieżowce, drzewami.
Obejrzeliśmy wnętrze pałacu w którym znajduje się również hotel i zjedliśmy obiad. A później najedzeni, jak bąki oddaliśmy się błogiemu lenistwu,  bujając się w cieniu drzew nad stawem. Tato nawet zasnął 😀 Ja jednak, nie nadaje się do takiej książęcej  bezczynności.  Tym bardziej, że na horyzoncie  pojawiły się "damy dworu" czyli trzy dziewczynki, które przyjechały tutaj ze swoimi mamami,  aby wypocząć od zgiełku miasta w którym mieszkają. Zabawa z nimi w berka, sprawiła nie tylko mi, ale również Eryczkowi, wiele radości.
 Powiem wam jednak szczerze, że na dłuższą metę, nudne jest, takie  pałacowe życie w niebycie i nie chciałbym żyć niczym mały książę.
W drodze powrotnej do domu, okazało się że tato dotrzyma danej mi,  poprzedniego dnia obietnicy i pojedziemy w pole.   Wujek Krzysiek czyli kumpel taty o ksywie Rumpek, już na nas czekał. Kombajny, traktory, świnie, byki i motory!  Człowiek czuje, że żyje nawet jak ugrzęźnie w oborniku po szyje😀😁😂
























poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Leo znad Bugu. Pocket cross kontra Floral Duke. Czyli głodna świnka .


Moja mama ma marzenie, marzenie o łóżku 😀.
Dawno temu, kiedy nie było jeszcze na świecie ani mnie ani mojego brara Eryka, nasi rodzice Dorota i Kamil mieszkali w odległym kraju na południu Europy, w Hiszpanii.
Tam mama pokochała, pewien piękny kwiat. Passiflore, którą kupił dla niej tato i dziadek Alberto, a ona zakwitla dla mamy jeszcze w drodze ze sklepu florystycznego do domu i cieszyła jej oczy, aż do dnia, gdy bryza morska  spaliła jej kwiaty , gdyż ta, stała w donicach przy otwartym oknie z widokiem na morze.
Mama uwielbia passiflore. Dowodem na to jest jest jej lubiona sukienka, torebka i poduszka z motywem tego pnącza.
Kilka miesięcy temu, szukając łóżka do sypialni mama natknęła się na swoje wielkie marzenie.
Znalazła łóżko obite tkaniną z deseniem w passiflory.
Łóżko, jak z najpiękniejszego snu, "niestety nie na naszą kieszeń"- powiedział Kamil, gdy mama pokazała mu zdjęcie, patrząc na swojego męża spojrzeniem kota w butach z bajki o Shreku.
Od jakiegoś czasu zbieram kasę na motor, takiego pocket crossa dla dzieci. Wrzucam do świnki skarbonki pieniążki, będące resztą z zakupów, które dostaje  czasem od rodziców, jak posprzatam swój pokój lub jestem grzeczny, a to, niestety nie zdarza się zbyt czesto, więc świnka jest nadal bardzo głodna . Podjąłem jednak mega męska decyzje i za pieniążki ze skarbonki kupię  mamie łóżko Floral Duke.