Nie będę Was ściemniać, opowiadając, że ją widziałem i wzdychać, jaka była bajecznie piękna , bo jej nie widziałem. Byłem wtedy w domu. Natomiast Kamil, czyli mój tato, doświadczył tego niebiańskiego zjawiska osobiście. Był wtedy w pracy, a że pracuje nad samą rzeką to zrobił zdjęcie aparatem w telefonie i przesłał mojej mamie. Tęcza na zdjęciu była naprawdę piękna, i tak niesamowicie magiczna, że aż ją pocałowałem.
Mama roześmiała się i opowiedziała mi bajkę o skrzacie, który na końcu tęczy ukrył garnek pełen złota. "Przydałoby nam się to skrzacie złoto na wykończenie domu i podwórka" -westchnął rozmarzona mama. Chwyciłem za telefon i zadzwoniłem do taty z prośbą, by w następny dzień wyruszyć na wycieczkę nad Bug w poszukiwaniu złota i tęczy. Tato słowa dotrzymał.
Nie powiem, żeby wycieczka była nieudana, bo była nawet bardzo udana. Natrafiliśmy w lesie na zagrodę z dwoma kucykami i jednym koniem, które nakarmiłem kupionymi w "biedzie" pączkami. Widziałem goniące się zające, bażanty i łanie. Niestety złota nie znaleźliśmy. Ktoś musiał je znaleźć przed nami. Będę się teraz przyglądał nadbużańskim mieszkańcom by wyczaić, kto z nich się nagle i niespodziewanie wzbogacił. No i oczywiście będę wyglądał następnej tęczy, tylko tym razem, to ja wejdę w posiadanie tego złota. Część dam rodzicom, a za resztę kupię sobie największy traktor we wsi i hektary.
widziałeś zające, bażanty, łanie... karmiłeś konia i kucyki... kto wie, czy nie było to fajniejsze znalezisko, cenniejsze niż złoto?...
OdpowiedzUsuńa tak w ogóle Leo, to poproś Mamę, by Ci poczytała o misiu Kubusiu Puchatku, jak poszedł z przyjaciółmi na wyprawę w poszukiwaniu bieguna...