Nie do końca wiedziałem o co jej chodzi. Teraz już wiem.
Maj jest mega, hiper, super i wogule!
Z dnia na dzień zrobiło się ciepło i zielono.
Przed i za naszym domem, zasialismy trawę, posadzilismy kwiaty i krzewy.
Wszyscy dookoła grilluja w ogródkach. Wszędzie kwitnie pachnący bez.
Coraz częściej wyjeżdżamy gdzieś na przygodę. Byliśmy między innymi w Ciechanowcu w skansenie i w muzeum rolnictwa, gdzie zaprzyjaznilem się z pewnym łabędziem. Skansen i muzeum rolnictwa to taki powrót do przeszłości. Chciałbym tam kiedyś pobawić się w rolnika ale tak bez dorosłych. Tylko ja i moi koledzy z sąsiedztwa. To byłaby zabawa.
Z Rumpkiem, czyli Panem Krzyskiem jeżdżę w pole traktorem, a w pogodne wieczory, z kolegami taty, lowimy ryby, a raczej próbujemy je złowić. Mama mówi, że gdyby nasz sąsiad, Pan Stach nie sprezentował jej amura, to zapomniałaby, jak smakuje świeża ryba.
Tydzień temu w naszym domu zjawił się nowy domownik, kot Henio. Dostaliśmy go w prezencie od Funia, naszego drugiego sąsiada i kumpla taty.
No i zapomniałbym o najważniejszym.
Kamil, czyli mój tato kupił mi rower! Mówię Wam, naprawdę chce się żyć!
Kobiet jednak nie rozumiem.
Mama cały rok czekała na maj, a teraz zamyka okna i z miną kota robiacego kupę na wierzbe mruczy pod nosem, że cała ta wiosna i cudny maj, to na wsi tylko śmierdzą gównem.